Ten post to niewielkie podsumowanie, bo zaczął się mój szósty miesiąc w Mozambiku.
W międzyczasie byłam w RPA, gdzie byłam po nową wizę, a przy okazji odpoczęłam kilka dni w bazie Iris Global – Michael Children Village – niedaleko White River. Jestem ogromnie Bogu wdzięczna za ten czas, który mogłam spędzić w polskim towarzystwie! Sylwia, Michał i ich maleńka Nelka (www.rainbowtruck.pl) oraz Pola i Dominika (www.facebook.com/DominikaSiyabonga) byli moją małą Polską w Afryce. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo brakuje mi rozmów w ojczystym języku, smalcu i ogórków małosolnych!
Czas w RPA to również moje stawanie w miejscu bezradności. Bezradności wobec wielkości Bożych planów i niemożliwego z tym związanym. I gdy już trochę osiadłam, trochę zbudowałam sobie jako tako stabilny mały pembijski świat, Bóg woła mnie do nowego. Podzielę się tym wkrótce, ale teraz już proszę Was o modlitwę. O to, byście znowu uwierzyli ze mną w moje niemożliwe. Jednego ranka przyszłam do Boga z tysiącem spraw do załatwienia. Nie umiałam nawet nazwać wszystkiego, jest tego tyle, jak jeszcze nigdy wcześniej. I po chwili moja bezradność bardzo uprościła modlitwę: Panie, zrób coś z tym. A jednak nie opuszczało mnie wrażenie, że Jego plan się nie wydarzy, gdy ja nie złożę wszystkiego w odpowiednie zdania. Mimo tego nie umiałam powiedzieć nic więcej. Godzinę później otrzymałam wiadomość: ?Nie dzięki mocy, ani dzięki sile, lecz dzięki mojemu Duchowi to się stanie – mówi Pan Zastępów.? Zach. 4,6 Jedno zdanie w odpowiednim czasie, bez prośby o modlitwę, rozbroiło moją postawę i przyniosło wolność. Znowu próbowałam ogarnąć Boży plan. Prościej jest zaufać.
Poniżej znajdziecie link do krótkiego filmu, w którym opowiadam jak mi minęły pierwsze miesiące w Mozambiku. Tak, film!