Weź Boga za Słowo

“Będziesz miała taki rok, w jaki uwierzysz.” (Będziesz miała to, w co uwierzysz, że jest twoje. Będziesz miała tyle, ile weźmiesz ze Słowa. W co uwierzysz z mojego Słowa, tego doświadczysz.)

Od wielu już lat zwykłam pytać Boga na początku każdego roku o czym będzie ten, który się zaczyna. Tym razem usłyszałam właśnie tak: będziesz miała taki rok, w jaki uwierzysz. Bardzo weszły mi te słowa w serce. Tak bardzo, że chciałabym z Wami o nich trochę porozmyślać. Te słowa to kontynuacja wszystkiego, co Bóg wkłada we mnie ostatnimi miesiącami intensywniej, ale w latach już liczę jak pomalutku do tej intensywności mnie przygotowywał.

Każda z Jego obietnic to obietnica przyszłości, która może się zdarzyć. A zdarzy się, gdy uznam, że wierny jest Ten, który mi obiecał. Zostawiam na chwilę wszystkie osobiste obietnice. Mówię o tych, które są spisane w Bożym Słowie po to, żebyśmy nie wątpili jaka jest Jego wola względem nas.

To, co do mnie powiedział szerzy mi się w środku i rosnę z tego cała. Bo już długo, długo chodzę z tym Słowem Bożym, które robi to, co mówi. Z tą jasną świadomością, która przeszła mi z głowy do serca odrobinę. Że ja mogę tego wszystkiego, co On obiecuje, doświadczyć. Bez wyjątków, które zwykłam tłumaczyć doświadczeniem nie stawania się. Urosło we mnie pytanie do granic, aż się we mnie nie zmieściło. Wyszło. Pytanie: co by było, gdybym codziennie wierzyła tylko Jemu? Żadnemu doświadczeniu, żadnej okoliczności. Gdyby Jego Słowo było moją pierwszą i ostatnią reakcją.

No właśnie, w jednym zdaniu: masz to, w co uwierzyłaś.

W pojedynczych małych rzeczach, które składają się na całe życie.

W konkretnych sytuacjach, bardzo praktycznie. Jo ma gorączkę. Reakcja? Jego ranami zostaliśmy uzdrowieni. A dla rodziców pokój Boży ponad zrozumienie. Nie mamy pieniędzy. Reakcja? Prosimy, wierzymy że już otrzymaliśmy, czekamy na manifestację. Albo, przykładamy naszą rękę do czegoś, a Bóg błogosławi. Brakuje cierpliwości. Reakcja? Hej, cierpliwość to owoc Ducha Świętego, więc już ją mam. Biorę.

Taka moja reakcja Bożym Słowem na każdą rzecz, która przychodzi. Prosto, od razu, od ręki. Nie, że… o, muszę się o to pomodlić wieczorem, albo w tym tygodniu. A potem zapomnę i w międzyczasie nie skorzystam z Jego obietnic ani razu. Zareaguję tak, jak zareaguje każdy inny człowiek, który Boga nigdy nie poznał.

Smutno mi i wstyd, bo odkrywam, że moje reakcje w wielu przypadkach są po prostu nawykiem ukształtowanym dawno temu, nie przemienionym przez Jego Słowo. Zawsze tak samo, aż stały się częścią mnie z zatartym brzegiem. A przecież tak być nie powinno.

Na każdą sytuację mogę spojrzeć w tej rzeczywistości i zareagować na nią według zasad stąd i, uwaga, mieć rezultaty stąd. Ale mogę zobaczyć to, co jeszcze niewidoczne dla oczu, co On obiecał, zareagować Słowem i mieć rezultaty Królestwa. Takie proste. Ale w życiu na co dzień – to rewolucja.

I co dotyka mnie najbardziej – mój wybór. Obietnica jest, czeka. Prawdziwa, zawsze działająca. W każdej mojej sytuacji jest przede mną i śmierć, i życie. A Bóg podpowiada: wybierz życie, abyś żył. I ja to po prostu mogę zrobić. Nie decyduje o tym nikt inny. To wcale nie jest skomplikowana zależność systemu tego świata, gospodarki, medycyny, psychologii – to jest mój wybór życia.

Jestem sobie w Mozambiku na początku 2022 roku. Z wieloma problemami i nie wiedząc, co się zdarzy. I biorę Boga za Słowo, aby mieć rok według obietnic, które dał. Wyobraź sobie, jaki to może być rok! Dla każdego z nas. Według tego, w co uwierzymy. Według tego, co stanie się naszą pierwszą reakcją.

Modlę się tak: Poszerzaj nas o Słowo. Aż do zdumienia, że istnieje ten świat.

Leave a Reply