Siedzą. Na ziemi, kawałku maty, stołku, połamanym krześle. W cieniu, koniecznie w cieniu. Albo przykryci kawałkiem materiału, zwłaszcza ich głowy. Siedzą, by przetrwać żar. Rozumiem ich. I też nie rozumiem. Rozumiem, że ciała są wyczerpane. Moje w Mozambiku zawsze. Wszystko przychodzi ciężej przez te trzydzieści stopni w domu. I trzydzieści kilka w cieniu. Chciałoby się […]
Mozambik
Przy końcu
Było ciemno i wilgotno. Myłam właśnie naczynia po obiedzie. Przy lampce turystycznej. W wodzie z wiadra, którą mąż przyniósł przed chwilą ze studni. Za oknem lało. To była już doba bez prądu. Lodówka przestała trzymać resztki chłodu. Trzeba było ugotować całe mięso z zamrażalnika. Przylecieliśmy ledwie cztery dni wcześniej. Wtedy słońce prażyło i ciężko było […]
Dom
Kiedy przylatuję do Polski, w zapomnienie idzie cały mozambijski trud. Już w podróży na lotnisko spłaszczają mi się przeżycia. Mogę je co najwyżej wyliczyć, i to niezbyt sumiennie. Czas miniony skraca się, jakby te długie miesiące były tylko mglistą chwilą. Wzmianką w życiu. A przecież są moją wiodącą opowieścią. Bo teraz, na chwilę, jest już […]
Niewygodne misje
W Mozambiku jest niewygodnie. Nigdy wcześniej w ten sposób o tym kraju i sobie w nim nie myślałam. Ten wniosek zrodził się może dwa tygodnie po przylocie do Polski. Przy kolejnym wspólnym śniadaniu, gdy trud ostatnich miesięcy był już tylko bezpiecznym wspomnieniem. O tyle bezpiecznym, o ile był daleki w tym momencie. I o tyle […]
Po co te misje?
Czasem budzę się rano i przypominam sobie, jak się tu znalazłam. Jako dziecko wyobrażałam sobie przyszłość przy biurku. Albo jako urzędnik, albo pisarz. Nie marzyłam o dalekich podróżach. Marzyłam o przewidywalności. Kiedy zaczęłam chodzić za Jezusem, marzyłam szerzej. Ale nie o misjach. Misje to były czyjeś egzotyczne opowieści. Aż do dnia, kiedy Bóg przedstawił mi […]
Niewygodny kościół
A co, jeśli niedzielnemu nabożeństwu zabrać miłą formę? Gdyby nie spotykać się w ładnej sali, z ozdobami, lampkami i wygodnymi krzesłami? Co gdyby w tym miejscu było zbyt ciepło albo za zimno? Co, gdyby po nabożeństwie nie można się było napić kawy i zjeść dobrego ciasta? Co, gdyby wcale nie ubierać się do kościoła modnie? […]
Tu ich nie ma
Chciałam, żeby było wolno. Tak długo, ile potrzeba. I bez zdjęć. Mój dylemat. Wpaść do wszystkich dwudziestu pięciu rodzin, czy zostać, ale tylko u kilku. Tym razem zostajemy, bez żalu. Wierzymy, że Bóg, który połączył nas z przesiedlonymi rodzinami, zna ich potrzeby i naszą pojemność z czasu i sił. • Siadamy na piasku. Wszystkie dziewięć […]
6/ Droga do Mozambiku
Byłam na swoim miejscu. Kochałam na pełen etat. Niedoskonale, ale zawsze patrząc na Jezusa. Szybko jednak zauważyłam w sercu pragnienie czegoś więcej. Trudno o tym opowiedzieć. Dopiero co przyjechałam do Łodzi, wywracając swoje życie do góry nogami. Tylko dla Niego. Ale to, co płonęło w środku, było o kochaniu. O czymś jeszcze nowym dla mnie. […]
(Nie)równi
Boję się, że tymi tekstami pogłębiam jakąś przepaść. Ale to, czego chcę, to ją zmniejszyć. Przepraszam, jeśli robię to nieumiejętnie. Uczę się po drodze. Wychowano mnie tak, że nie dzielę ludzi ze względu na kolor skóry. Że to dzielenie dziwi mnie za każdym razem. Nie pamiętam, żeby chociaż raz rodzice mi to wyjaśniali. Żadnych książeczek […]
Złość
Kiedy przyjechałam po raz pierwszy do Mozambiku, byłam ciekawa wszystkiego. Ale najbardziej drugiego człowieka. Gotowa uczyć się od ludzi stąd. Na ich gruncie, w ich domu i otoczeniu. Spoglądać z ich punktu widzenia. Przyjechałam pusta, czyli odłożyłam na bok świat, który znałam. Na ile to w ogóle możliwe. Chciałam poznać nowy. Bez oceniania. Bez racji. […]